Wywiad z Timeą Balajcza: Kobiecy pomysł na biznes: biuro tłumaczeń ze wszystkich języków świata

 

Kobiecy pomysł na biznes: biuro tłumaczeń ze wszystkich języków świata

Jest Węgierką, wychowała się we Francji, studiowała w Holandii, a od 16 lat mieszka w Polsce. Zna 5 języków, które wykorzystywała jako osobisty tłumacz biznesmenów. Od ponad dwóch lat prowadzi biuro tłumaczeń specjalistycznych, w którym pracują tłumacze wszystkich języków świata.

flagi 

Timea Balajcza urodziła się w Budapeszcie i jest Węgierką. Jej przygoda z językami rozpoczęła się, kiedy miała 10 lat. Wówczas to jej mama zaczęła pracę w konsulacie w Paryżu. Timea zaczęła chodzić do francuskiej szkoły nie znając tego języka. Po półrocznym pobycie w owej szkole nauczyła się jednak na tyle języka, że mogła pójść do jednej klasy z jej francuskimi rówieśnikami. We Francji mieszkała 5 lat, w czasie których uczyła się języka angielskiego, niemieckiego, łaciny, hiszpańskiego, włoskiego i norweskiego.

Na studiach zaczęła w pełni wykorzystywać swoje zdolności językowe i wyjeżdżać wiele razy do Stanów jako osobisty tłumacz biznesmenów, którzy uczestniczyli tam na konferencjach i szkoleniach. Podczas jednego z takich wyjazdów uczestniczyła w konferencji, gdzie większość stanowili Polacy. Tam po raz pierwszy miała styczność z językiem polskim.

- Wtedy jeszcze to mnie nie zmotywowało do nauki języka polskiego, ale wszystko odmieniło się 5 lat później. Studiowałam wówczas w Budapeszcie na Uniwersytecie Ekonomicznym i na 6 miesięcy wyjechałam na stypendium do Holandii. Tam poznałam mojego przyszłego męża, Polaka – opowiada Timea.

Miłość zaprowadziła mnie do Polski

W 1996 roku Timea zamieszkała z mężem w Warszawie, gdzie po 2 latach urodziła bliźniaczki, a po kolejnych 4 jeszcze jedną córkę. Po przyjeździe do Polski zaczęła pracować w korporacjach. Przez pierwsze 10 lat była kontrolerem finansowym hipermarketu, a później pracowała w centrali firmy Auchan. Przez następnych 5 lat pracowała w Saint-Gobain na stanowisku regionalnego kontrolera finansowego.

Gdy Timea zajmowała wysokie stanowisko w dziale finansowym francuskiej korporacji, zaczęła zastanawiać się nad kolejnym krokiem swojej zawodowej kariery. Miała bowiem możliwość kolejnego awansu. Wiedziała jednak, że wiązałoby się to z jeszcze większą odpowiedzialnością i mniejszą ilością czasu dla siebie i dla rodziny.

- Po latach pracy w korporacji byłam już zmęczona. Moje córki potrzebowały mnie coraz bardziej, a mnie coraz mniej było w domu.

Musiałam coś zmienić i długo zastanawiałam się, co chcę robić w życiu. Rozważałam kilka możliwości: biuro podróży, biuro tłumaczeń, szkoła językowa… Brałam pod uwagę różne biznesy, z których chyba najwięcej radości dawało mi tłumaczenie tekstów obcojęzycznych - wspomina.

W związku z tym w marcu 2010 roku założyła BALAJCZA - Biuro Tłumaczeń Specjalistycznych, które mieści się na warszawskim Ursynowie. Początkowo pracowała dodatkowo na etacie, ale w lutym 2011 roku postanowiła zrezygnować z pewnej i bardzo dobrze płatnej pracy na etacie. Jej mąż nie był z tego zachwycony. Dopiero kiedy zobaczył, że biuro działa i że Timea radzi sobie w prowadzeniu własnego biznesu, w pełni zaakceptował jej decyzję. Timea aktualnie zna biegle 4 języki: węgierski, polski, francuski, angielski, a od ponad pół roku doskonali język hiszpański.

Nie ma problemów, są wyzwania

- Pierwszym wyzwaniem było dla mnie zrobienie wstępnych badań rynku biur tłumaczeń, przygotowanie oferty oraz znalezienie kanałów, którymi klienci będą mogli do mnie dotrzeć - mówi Timea. Nie miała także dużego doświadczenia z marketingiem i sprzedażą i w tych obszarach wszystkiego uczyła się prawie od podstaw. Biuro założyła w 2 pomieszczeniach swojego domu. - Była to część domu, która już przy budowie przeznaczona została na biuro z oddzielnym wejściem. Widać, że już 16 lat temu przewidziałam przyszłość i przeznaczyłam miejsce dla mojej przyszłej firmy – opowiada.

 

Na początek nie potrzebowała wielu środków. Nie musiała np. płacić za wynajem lokalu. Głównymi jej wydatkami był zakup mebli biurowych, sprzętu komputerowego, oprogramowania i materiałów marketingowych: wizytówki, ulotki, foldery. - Miesięczne bieżące wydatki, takie jak pensja pracowników, koszty telefonu, poczty, materiały biurowe przez pierwsze miesiące pokrywałam z mojej pensji na etacie. Nigdy nie potrzebowałam brać kredytu na działalność firmy. Później, kiedy już odeszłam z pracy na etacie, bieżące oraz jednorazowe wydatki zawsze pokrywałam z bieżącej działalności firmy – opowiada.

Obecnie Timea zatrudnia dwie osoby na stanowiskach specjalistów ds. obsługi klienta. Dodatkowo współpracuje z grupą ponad 600 tłumaczy ze średnim 10-letnim doświadczeniem w zawodzie. Są to tłumacze freelancer, którzy mają własną jednoosobową firmę lub są przez Timee zatrudnieni na umowę o dzieło.

Potrzebuję tłumaczenia… z języka urdu

Najczęściej klientami biura tłumaczeń Timei są korporacje, instytucje publiczne, firmy audytorskie, domy maklerskie, różne firmy produkcyjne oraz dystrybucyjne. Obsługuje również liczne kancelarie patentowe i prawne. Współpracuje z firmami we Francji, Hiszpanii, Luxemburgu, Anglii. Wśród klientów ma też osoby prywatne.

- Niestety dużą trudnością jest dla nas brak lojalności ze strony klientów i ciągły nacisk nad obniżenie ceny. Współpracujemy wyłącznie z bardzo dobrymi, sprawdzonymi tłumaczami, którzy nie są najtańsi na rynku, więc aby utrzymać bardzo dobrą jakość naszych tłumaczeń, jest nam bardzo trudno proponować takie same ceny jak niektóre inne biura na rynku – zauważa Timea.

Mimo to udaje jej się przekonywać klientów do siebie i do jakości swoich tłumaczeń, a można u niej przetłumaczyć teksty na języki całego świata. - Kilka miesiąc temu jeden z naszych klientów - firma windykacyjna, gdzie nasi tłumacze z języka rumuńskiego, greckiego i czeskiego systematycznie  świadczą tłumaczenia ustne, poprosił nas o znalezienie dla niego tłumacza języka urdu. Było to bardzo duże wyzwania dla nas. Urdu jest językiem urzędowym w Pakistanie, ale gdzie znaleźć w Polsce tłumacza takiego języka? Moja koleżanka szukała przez 2 dni i znalazła! Była to chyba jedna z nielicznych osób, która zna urdu w Polsce i na szczęście pracowała też jako tłumacz – wspomina Timea.

Konkurencja? To są raczej inne firmy

Rynek usług tłumaczeniowych w Polsce jest bardzo rozproszony: od małych jednoosobowych firm założonych przez jednego tłumacza aż do wielkich, bardzo dużych agencji w stylu korporacji. Jednak jak zauważa Timea, nie każde biuro tłumaczeń oferuje naprawdę wysoką jakość tłumaczeń. Poza tym niewiele jest takich, które tak jak ona, oferuje tłumaczenia we wszystkich językach świata.

Biura tłumaczeń działające na rynku są przez Timeę postrzegane jako „inne firmy”, a nie jako konkurencję. - To co wyróżnia nas od innych firm, to doskonałe przygotowania, szerokie doświadczenia i najwyższa jakość tłumaczeń. W dodatku oferujemy tłumaczenia pisemne i ustne we wszystkich językach świata i wszystkich kombinacjach językowych, z takich specjalistycznych dziedzin jak m.in.: finanse, prawo i technika.

Firma ma nie tylko brać

Timea wychodzi z założenia, że jeżeli przedsiębiorca ma taką możliwość, to powinien angażować się i wspierać liczne inicjatywy. Jej firma współpracuje m.in. z Wydawnictwem AMUN - jest to Wydawnictwo Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami oraz z Agencją Impresaryjno-Artystyczną, która organizuje spektakle dla chorych dzieci w szpitalach. BALAJCZA jest także aktualnie zaangażowana w projekt z Fundacją PANDA w Warszawskim ZOO, gdzie zaadoptowała i opiekuje się 2 kangurami. W ten sposób firma Timei przejęła część kosztów pielęgnacji i utrzymania kangurów. Biuro BALAJCZA jest ponadto członkiem Francuskiej Izby Przemysłowo-Handlowej oraz Polsko-Hiszpańskiej Izby Gospodarczej w Polsce.

Sama Timea należy do organizacji Polish Woman Network. W listopadzie 2010 roku została wybrana jako jedna z niewielu uczestniczek do pierwszej edycji programu mentoringowego Vital Voices Poland, która jest częścią międzynarodowej organizacji Vial Voices Global Partnership, którą w 1997 roku założyły Hillary Clinton i Madeleine Albright.

Zarabiamy na siebie i czekamy na zyski

Obecnie biuro tłumaczeń zarabia na siebie. Z bieżącej działalności Timea pokrywa wszystkie koszty: stałe i jednorazowe. Na zyski jeszcze czeka, ale ma nadzieję że i one wkrótce przyjdą. Dlatego każdą wolną chwilę poświęca firmie.

- Codziennie wstaję o 5. rano i pracuję nad moimi „zaległościami”. W ciągu dnia często muszę wyjść z biura, aby się spotkać z obecnymi z klientami. Wieczorem, jak już w domu wszystko jest zrobione, często zasiadam jeszcze do mojego komputera i dalej pracuję. W weekendy też jestem do dyspozycji, jeżeli jest pilne tłumaczenie do oddania. Na szczęście mam pracowników, którzy bardzo mnie wspierają i jeżeli jest to potrzebne, pozostają dłużej w pracy lub często jeszcze z domu coś dokończą – opowiada. 

W następnych latach Timea planuje zatrudnić kolejne osoby na stanowiska związane z obsługą klienta i otworzyć oddziały swojej firmy. Chce również uruchomić szkołę językową dla biznesu. Ma nadzieję, że z czasem uda się jej również spełnić swoje marzenie i otworzyć biuro podróży, aby organizować wyjazdy Polaków na Węgry.

 

Barbara Sielicka

Bankier.pl

 

Link do artykułu >>>

 

Data publikacji: 2019-12-29 00:00:00

 

12 LAT

DOŚWIADCZENIA NA RYNKU

 

1800

ZADOWOLONYCH
KLIENTÓW

 

ponad 16 000 000

PRZETŁUMACZONYCH SŁÓW ROCZNIE

 

ponad 250

KOMBINACJI JĘZYKOWYCH

1500

DOŚWIADCZONYCH TŁUMACZY


400

TŁUMACZY PRZYSIĘGŁYCH

300

TŁUMACZY NATIVE

150

KOREKTORÓW


ponad 10 000

OBSŁUŻONYCH UCZESTNIKÓW KONFERENCJI

70

LEKTORÓW

40

LEKTORÓW NATIVE


ponad 300

PISEMNYCH REFERENCJI

 ________________________________________________________________________________________________________

Firma BALAJCZA sp. z o.o. realizuje projekt dofinansowany z Funduszy Europejskich i jest beneficjentem Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014-2020, oś priorytetowa III ”Wsparcie innowacji w przedsiębiorstwach”, Działanie 3.3  Wsparcie promocji oraz internacjonalizacji innowacyjnych przedsiębiorstw”, Poddziałanie 3.3.1 „Polskie Mosty Technologiczne”.