W dobie staropolskiej istotne było, czy jest się krewnym po mieczu (ze strony ojca), czy po kądzieli (ze strony matki). Przodków ze strony ojca nazywano agnatami, a ze strony matki – kognatami. Potomkowie męscy stanowili bliższą rodzinę – to oni dziedziczyli herb i nazwisko.
Kto był kim według staropolskiej nomenklatury?
Ojciec (tato) i mać (macierz) mieli czędo, czyli dzieci – synów i córki. Wnuki zaś określano jako wnęk lub wnęka (później dopiero – wnuk i wnuczka). Dziadkami tych wnuków byli praszczur (dziad) oraz baba (babka).
A reszta rodziny?
Żona nazywała rodziców męża świekrem i świekrą. Dla męża rodzice żony byli teściem (cieściem) i teścią (cieścią). Synowa przez rodziców męża nazywana była snechą. Snecha braci swojego męża zwała dziewierzami, a jego siostry – żełwami. Żony braci męża snechy nazywano jątrwiami (jątrewkami). Dla męża brat jego żony był szurzym (dziś szwagier), a siostra żony to świeść. Mąż świeści to… paszenog.
Czy chcielibyście wrócić do tych nazw pokrewieństwa?